piątek, 23 grudnia 2011

Prolog

22.11.2011r.
    Wszystko zaczęło się przecież tak niedawno. Bez problemów mogę sięgnąć do tamtego wydarzenia pamięcią, jakby to było wczoraj. Minął dobry rok, to niesamowite… Wciąż nie mogę w to uwierzyć. Czuję się jakbym miał najwspanialszy sen na świecie, z którego właśnie się obudziłem i zastanawiam się czy to już jawa.
     Wtedy to był wręcz genialny, najwspanialszy pomysł na jaki ktokolwiek mógłby wpaść. Czy żałuję? Nie. Chyba nie. Sam do końca nie wiem… Przecież mogłem się wycofać, teraz na to za późno. Za dużo osiągnąłem, za dużo mógłbym stracić. W tej chwili nie pozostaje mi nic innego jak dawać z siebie najwięcej, starać się i pozostać sobą. Być sobą. To takie śmieszne… Jak można przestać być sobą? Ile razy słyszymy „Jestem jaki jestem i nic tego nie zmieni”? Jak bardzo się wtedy mylimy? Te słowa krążyły w moich myślach zawsze, nie wiem dlaczego.
       Zmieniłem się, cholernie się zmieniłem. Nie wiem tylko czy na gorsze, czy na lepsze. Każdy z naszej piątki się zmienił, to było nieuniknione. Wiedzieliśmy o tym. Z resztą nie tylko nasze charaktery się zmieniły. Całe nasze życie uległo wielkiej zmianie.

01.12.2011r.
      Nie wiem co mnie podkusiło, żeby znowu napisać w tym zeszycie. Tamten wpis miał być tylko pozbyciem się myśli, które od dłuższego czasu siedziały w mojej głowie. Liam doradził mi pisanie, nawet sam kupił zeszyt. Piękny zeszyt w zebry.
      Próbuję sobie ostatnio poprawić humor, ale nie potrafię. Czy jestem, aż tak beznadziejny? Cały czas czuję, że robie coś źle, że coś mi umyka. Nie wiem skąd te myśli, ale chyba dlatego zaniedbuje kumpli i rodzinę. W dodatku czuję jakby ktoś ciągle przy mnie był. Wiem, brzmi przerażająco, ale kiedy tylko to coś „przychodzi” czuję się o wiele spokojniej i pewniej. Mówiąc o tym Liamowi, ten stwierdził, że to jakiś duch, po czym zaczął się śmiać i powiedział, że odbija mi na starość… Ale ktoś naprawdę ze mną jest! Nawet teraz. Uspokaja mnie i wprowadza w taki miły stan. Sprawia, że czuję się dobry. Zayn, chłopie serio świrujesz!

~*~

-Nie rozumiesz...On zaczyna czuć moją obecność-powiedziała bezradnie brązowowłosa.
Chodziła w kółko, łapiąc się za głowę. Była przerażona i nie wiedziała co ma robić.
-Dlaczego się tak tym przejmujesz? -zapytała blondynka, patrząc uważnie na swoją siostrę.
-Dlaczego?! Pytasz się dlaczego?! -krzyczała podenerwowana.
Stanęła w miejscu, po czym przetarła twarz rękoma. Wzięła parę głębszych wdechów i odwróciła się w stronę blondynki.
-Przepraszam, że na ciebie nakrzyczałam. Chodzi o to, że jeśli człowiek zacznie wyczuwać naszą obecność, bardzo nas potrzebuje. Jest zagubiony, nie wie co ma robić. Wiesz jakie jest nasze zadanie, kiedy nastąpi ta chwila? 
Delancey pokręciła przecząco głową. Shannen westchnęła, spojrzała siostrze w oczy i powiedziała łamiącym się głosem:
-Musimy pomóc im osobiście. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz